Może ja zacznę... Smiejemy się Ukochanym, że nasze wesele prawie w całości załatwiliśmy przez Internet. Nawet siebie sobie nawzajem.

Pynia napisał(a):My przez 4 lata studiowaliśmy razem ale nasze drogi nigdy się nie przecięły.Oboje byliśmy w innych związkach ale ja bardzo często słyszałam na jego temat fantastyczne opinie,że zorganizował to,prowadzi tamto,komuś coś załatwił.Moja przyjaciółka miała z R. swoje układy i jakieś sprawy i kiedy ja marudziłam,że wyjeżdża na dłuższy czas do Moskwy i nie mam z kim pójść na kawę(a było to już dłuższy czas po rozstaniu z moim narzeczonym) dała mi jego numer i kazała się umówić na spotkanie.Nie wiem właściwie dlaczego to zrobiłam bo byłam na tyle nieśmiała,że raczej nie spotykałam się z zupełnie obcymi ale stwierdziłam,że na te 1,5 h oderwę się od nauki.Nasze spotkanie trwało od 17-ej do 1-ej w nocy i jeszcze godzinę gadaliśmy pod klatką.Okazało się,że od najmłodszych lat mimo,że pochodzimy z różnych miast nasze drogi ciągle się krzyżowały.Kilka dni później już byliśmy parą i jechaliśmy na Mazury i od tamtej pory nie rozstajemy się jeśli praca nas do tego nie zmusza.Chyba w poprzednim życiu byliśmy małżeństwem.Przeznaczenie!
Pynia napisał(a):Jak to dobrze,że te historie nam się w życiu przytrafiły.I takie od piaskownicy jak Malwki i taki od ninawiści do miłości jak Marcyś i te internetowe(Olica ;)).Miłość zawsze sobie znajdzie drogę.Dzięki Bogu bo inaczej byśmy się tu nigdy nie spotkały i nie wspierały się w organizacji jednego z najpiękniejszych wydażeń w życiu:)))))))))))))I nie miałybyśmy do kogo wracać do domu po ciężkich dniach zmagań ze światem.A niestety połowa moich koleżanek,świetnych babek,nie takich znowu młodych jest samotna i tej swojej połówki znaleźć nie może i przestaje wierzyć w miłość.Chyba dzisiaj wzniesiemy przy kolacji toast za miłość naszą,Waszą i dla wszystkich.
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości